literature

Akatsuki by Eanilis '11'

Deviation Actions

eanilis's avatar
By
Published:
538 Views

Literature Text

                                        Rozdział XI „Myśli i czyny”



          - Więc o to ci chodziło? – Spytał chłopak o włosach odcieniu purpury.

          - Tak – potwierdził długowłosy brunet zarówno słowami, jak i skinieniem głowy. – Byłbym wdzięczny, za twą pomoc, Sasori…

          Młody mężczyzna uśmiechnął się. Jego oczy zabłysły groźnie. Czaiło się w nich coś nieprzyjemnego. Coś, co speszyło by niemal każdego. Jednakże… Jego rozmówca przeszedł w swym krótkim życiu już zbyt wiele, by przejmować się takimi drobiazgami.

          - A co ja z tego będę miał? – Ponowne spytał zadziorny lalkarz.

          - Słucham?

          - Widzisz, Itachi… – zachichotał Akasuna. – Coś, za coś – zmrużył powieki. – Znasz chyba to powiedzenie, prawda?

          Odchylił głowę w tył, uśmiechając się jeszcze bardziej ironicznie, o ile to możliwe, od Hidana. Był z siebie zadowolony. Fakt, że Uchiha czegoś od niego potrzebuje stawiało go wyżej od bruneta. Teraz, skoro dzieciak chce od niego „małej przysługi”, sam może zażyczyć sobie czegoś na równym poziomie… Lub wyższym…

          Geniusz z Konoha w gniewie zacisnął niepostrzeżenie zęby i pięści. Starał się nie okazać ogarniającej go emocji. Tak. Niewątpliwie w tej chwili Sasori miał nad nim przewagę! A to wcale nie jest dobre położenie dla bruneta.

          - Więc? – Spytał powoli. – Czego chcesz?

          Mistrz marionetek uśmiechnął się z wyższością. Zadowolenie jawni malowało się na jego licu. Uchiha będzie zmuszony oddać mu przysługę, co mu sprawiało nie lada satysfakcję.

          - Zatem, chcę, byś…

          - DANNA, UNN – wrzasnął na całe gardło blondyn, wbiegając do pokoju Sasoriego, gdzie Akasuna dyskutował z Itachim. Obaj mężczyźni byli w tak wielkim szoku, że otworzyli szeroko oczy, które utkwili w nowo przybyłym.

          Najmłodszy z obecnych przystanął jak wryty. Nie spodziewał się, iż spotka tutaj bruneta. Uśmiech, z którym przybył zbladł nieco, lecz nie zniknął z jego twarzy. Teraz wyglądał bardziej na wymuszony, niż szczery.

          Przez chwilę milczeli, tkwiąc w tych samych pozach. Dopiero lalkarz westchnął głośno, spojrzał w drugą stronę i przemówił zimnym, nie oddającym emocji głosem,przywołując tym samym pozostałych do rzeczywistego świata.

          - Deidara  - zaczął, zamykając oczy. – Zamknij drzwi, dzieciaku… I mów, czego chcesz, a nie stoisz jak idiota…

          Nie zmieniając pozycji swej głowy, spojrzał na niego kątem oka z pod przymrużonych powiek. Był ciekaw, co zrobi blondyn. Oraz, co teraz pomyśli Itachi. Dopiero co rozmawiał bezstresowo z brunetem, dając do zrozumienia, jak ważną jest osobą, a teraz? Nagle porzuca to wszystko, by udawać wypranego z uczuć, bezwzględnego lalkarza, na którego pozował każdego dnia w tej śmiesznej organizacji pełnej debili i płatnych morderców.

          Chłopak posłusznie wykonał polecenie. Odwrócił się znów do nich przodem i odpowiedział, wpatrując się nieswojo w Itachiego.

          - Ja… Chciałem z tobą porozmawiać, Danna…

          - Jak widzisz, jestem zajęty – odparł lodowato.

          Skinął głową, odwrócił się otwierając drzwi, a nim opuścił pomieszczenie, dodał:

          - Pein powiedział, że jutro idziemy na misję, un…

          Po tych słowy zamknął za sobą i tyle go widziano.



          - Więc mamy iść do Kumo Gakure po jakiś głupi zwój, dla tego debila, tak? – Spytał Sasori znudzonym głosem, po dwudziestu minutach od wyjścia z kryjówki.

          Blondyn nie odezwał się. W odpowiedzi skinął głową. Wolno kroczył obok sunącej po ziemi marionetki. Z jednej strony był zły na swego mistrza za to, jak go potraktował uprzedniego dnia, a z drugiej… Zacisnął dłoń na schowanej w kieszeni figurce zrobionej przez starszego mężczyznę. Można śmiało powiedzieć, iż od kiedy ją otrzymał, nie rozstaje się z nią nawet na chwilę.

          Wolno mijały sekundy, które z czasem zamieniały się w minuty, a następnie w godziny. Obaj szli w nietypowej dla nich ciszy. Lalkarz już przywykł do ciągłej paplaniny blondyna. Prawdę mówiąc, zdążył ją polubić, a teraz? Teraz mu jej brakowało. Chłopak z kolei był zbyt przybity, by odzywać się na jakikolwiek temat.

          Wieczorem dotarli do granicy pomiędzy krajami Deszczu i Trawy. Akasuna rozpalił ognisko z drwa, które zebrał blondyn. Usiedli po przeciwnych stronach paleniska, zapatrzywszy się w płomienie. Obaj wyciągnęli z plecaków osobisty prowiant i w ciszy poczęli konsumować.

          - Jesteś na mnie obrażony? – Spytał w końcu Sasori, nie mogąc dłużej znieść milczenia swego partnera. Choć jego ciągłe gadulstwo było irytującego, to fakt, że nie mówił nic, wprawiał lalkarza niemal w furię.

          Chłopak uniósł głowę, spoglądając na mistrza swymi błękitnymi oczyma. Tańczące płomienie odbijały się w jego oczach. Wyglądał naprawdę niewinnie. Aż brał dziw, że ten chłopak jest w stanie mordować całe wioski z uśmiechem na twarzy ,ciesząc się przy tym jak dziecko.

          - Nie, un… - Szepnął cicho.

          - Więc, czemu się tak zachowujesz? – Dopytywał się dalej.

          - Ponieważ… - Zagryzł wargi. Coraz bardziej się denerwował. Co miał powiedzieć? – Ponieważ przestaję cię rozumieć, Sasori no Danna…

          - W jakim sensie?

          - Każdym, un – westchnął.

          - Deidara? – Uniósł brew, przyglądając się uważnie młodzieńcowi.

          Wstał gwałtownie. Odrzucił ręce w tył i wrzasnął na całe gardło, nie mogąc dłużej tłamsić gniewu, jaki się w nim zebrał od wczorajszego dnia. Od tamtej pory usilnie rozmyślał nad wszystkimi relacjami pomiędzy nim a mistrzem. Rozważał uważnie każdy moment, od którego go poznał. Teraz już nie wiedział nic. Przynajmniej, tak sądził…

          - Najpierw się do mnie kleisz, podczas różnych misji, un – zaczął wrzeszczeć. – Potem dajesz mi tą figurkę, a na koniec traktujesz jak psa! O CO CI CHODZI, DO JASNEJ CHOLERY?!

          Lalkarz ze spokojem wysłuchał jego wybuchy. Teraz patrzył się na to osłupiały. Przede wszytymi, był w szoku, że Dei wypomina mu to feralne „klejenie się”… Nie był pewien, co ma odpowiedzieć. Nie chciał w tej chwili urazić już i tak złego partnera.

          Nagle chłopak, jakby zrozumiał, co właśnie zrobił. Stanął wyprostowany jak struna i wpatrywał się w lalkarza z przerażeniem. Jego umysł pracował na dodatkowych obrotach. Dopiero teraz zrozumiał, co właściwie powiedział.

          Twarz Deidary pokryła się szkarłatnym rumieńcem, który można było dostrzec pomimo słabego światła paleniska. Jak mógł to powiedzieć? Nie… Wywrzeszczeć!

          Co sobie właściwe myślał, mówiąc co? To tak głupie, tak… Idiotyczne!

          Cofnął się kilka kroków, zagryzając wargę. W myślach przeklinał siebie i swoją głupotę. Przełknął głośno ślinę. Opuścił głowę. Było mu głupio…

          - Danna – szepnął już spokojnie. – Zapomnij o tym, un…

          Odwrócił się i ruszył przed siebie. Chciał być teraz jak najdalej od lalkarza. Nie przebywać w jego towarzystwie. Ośmieszył się. Co więcej… Powiedział coś tak głupiego, że aż wołało o pomstę do nieba.

          Po odejściu na tyle daleko, by Sasori nie mógł go widzieć, oparł się o pierwsze lepsze drzewo i zsunął na ziemię. Ukrył twarz w dłoniach. Musiał pomyśleć. Musiał się zastanowić, jak to rozwiązać, wyprostować…

          Sasori obserwował, jak jego partner oddala się w głąb lasu. Westchnął cicho, kiedy stracił go z oczu. Wstał powoli, otrzepując płaszcz z pyłu i kurzu.

- Aleś ty głupi, Dei-chan  - szepnął sam do siebie.

          Ominął ognisko i ruszył jego śladem. Widząc skulonego blondyna, podszedł do niego bezszelestnie. Dzieciak nawet go nie zauważył. Akasuna oparł się jedną ręką o konar, druga spoczęła na jego boku. Zawisł nad blondynem, wpatrując się w niego oczekująco.

          Chłopak chyba wreszcie go dostrzegł, bo uniósł głowę.

          - Naprawdę jesteś głupi, Dei – stwierdził w zastanowieniu.

          Młodszy artysta naburmuszył się natychmiast. Zrobił obrażoną minę i ostentacyjnie obrócił głowę w bok, zamknąwszy oczy. Lalkarz zaśmiał się, widząc jego reakcję. Jego śmiech sprawił, że ninja z Iwy spojrzał na niego równie zaskoczony, jak mistrz marionetek, kiedy Dei krzyczał.

          - Chciałeś wiedzieć, o co mi chodzi – oznajmił spokojnie, chwyciwszy za jego podbródek lewą ręką, którą dotąd podtrzymywał się za biodro. – Więc… to odpowiedź – rzekł zimno, a na jego twarz wpłynął zdradliwy uśmieszek.

          Pochylił się niżej, unosząc zarazem brodę Deidary. Przywarł ustami do ust partnera, delikatnie je oblizując. Blondyn zadrżał, czując pieszczotę. Mimo to, nie wykonał żadnego ruchu. Starał się szybko analizować sytuację. Jego mistrz, Sasori no Akasuna, którego, pomimo odmiennych poglądów na sztukę, od tak dawna skrycie podziwiał, teraz… Całuje go. Kilkanaście dni temu podarował mu drewnianą figurkę z podobizną samego blondyna, a teraz… Teraz go całuje. Mało tego! Podczas ostatniej misji blondyn nie raz budził się z głową lalkarza na ramieniu, który… Teraz go całował.

          Tak… Myśli chłopaka wciąż krążyły wokół tej jednej przyjemnej pieszczoty, którą obdarowywał go właśnie mistrz marionetek…

          Nieświadomie rozchylił usta, pozwalając Sasoriemu na pogłębienie pocałunku, co z rozkoszą uczynił…

          Chwilę później siedzieli wtuleni w siebie, trwając w tej jednej chwili…



          Itachi ze zgrozą wpatrywał się w czarne niebo nad sobą. Rozmyślał na temat rozmowy przeprowadzonej z Sasorim. Po wyjściu blondyna lalkarz zdradził swe żądania.  Teraz Uchiha był pewien jednego… Swój problem powinien był zostawić tylko dla siebie i rozwiązać go samemu…

          Sasori co prawda obiecał mu pomoc, ale… Czy dobrym pomysłem było prosić go o nią? Przecież to wszystko… Nie! Dobrze zrobił… To dla niego samego zbyt wiele… Nie potrafił już sobie poradzić z natłokiem swych myśli, z tym, co go dręczyło.

          Akasuna faktycznie był taki jak on… Byli podobni…

          Aż za bardzo…
[link] <--Rozdział I
[link] <--Rozdział II
[link] <--Rozdział III
[link] <--Rozdział IV
[link] <--Rozdział V
[link] <--Rozdział VI
[link] <--Rozdział VII
[link] <--Rozdział VIII
[link] <--Rozdział IX
[link] <-- Rozdział X


Tak oto dotarłam do kolejnego rozdziału.
Początkowo mi się podobało, ale w miarę pisania go, zaczęłam mieć mieszane uczucia... XC może potwierdzić, jak się nad sobą użalałam... Ale prawdę mówiąc... Z efektu końcowego jestem zadowolona...
Prawdopodobnie jednak nie będzie 4-5 rozdziałów jeszcze, jak przewidywałam, ale 1-2... W sumie.... Myślę, że lepiej zrobić dwa dłuższe rozdziały, niż rozbijać je na krótkie...
Moja propozycja... Jak będziecie to czytać, słuchajcie czegoś, jak "The Islander" Nightwisha, czy "Cherish" Otsuki Ai... Naprawdę pasują do tego rozdziału. Przyjemnie się do nich pisało... W między zasie słuchałam też "End of All hope" Nightwish'a, oraz piosenki Systemu i Avril...
Mam nadzieję, że spodoba się Wam rozdział...
Czekam na krytykę!
© 2009 - 2024 eanilis
Comments19
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
MarikoRekishi's avatar
KiaaA!!!
Nawet nieiesz jak Kocham SasoDei'a