literature

Akatsuki by Eanilis '8'

Deviation Actions

eanilis's avatar
By
Published:
331 Views

Literature Text

                                                  Rozdział VIII "Madara"



          Ciemność. Delikatne światło przebija się przez mrok. Rozprasza go. Stara się wydostać na zewnątrz. Nadaremnie.
          Świecie, płonące na stole w pokoju okalanym płaszczem mroku biją się z ową ciemnością. W ciszy staczają pojedynek. Choć ciemna płachta wygrywa, migotliwe światełko wciąż się nie poddaje. Chce walczyć. Nawet, jeżeli ma niewielkie szanse na zwycięstwo. Nawet, jeśli jest wiadome, iż nie wygra, walczy dalej! Nie podda się! Do czasu...

          Postaci siedzące w ciemnym pokoju obserwowały siebie wzajemnie. Oboje siedząc w czarnych, aksamitnych fotelach, mierzą się wzrokiem. Pokój nie wygląda tak, jak wszystkie, które znajdują się w tych gruzach, ukrytych pośród skał i lasu, który z trudem można nazwać "budynkiem". Wewnątrz niego jest wiele pokoi. Każdy poniszczony, z odpadającą farbą od sufitów i ścian. Z lampami, które nie posiadają karniszy. Bez roślin w środku, bo któż by się nimi zajmował? Z poniszczonymi, przeżartymi przez korniki meblami i rozpadającymi się łóżkami jednoosobowymi.
          Natomiast w tym pokoju było zupełnie inaczej. Nie było w nim odpadającej farby, przeciwnie! Ściany były ładnie wymalowane, jakby nigdy nie naznaczone upływem czasu. Z sufitu, pomalowanego na biało zwisał sporych rozmiarów żyrandol z trzema lampami, zdobny w motywy liści dębu. W każdym rogu pokoju stała roślina. Na podłodze rozciągała się wykładzina. Pod jedną ze ścian stało biurko, rzeźbione w czarnym dębie. Wielkie i ciężkie. Piękne. Obok miejsca pracy właściciela pokoju, zostały umieszczone wielkie szafy. Każda czarna i drewniana. Szafy, do których korniki nie miały najmniejszego prawa się zbliżyć. Na przeciw biurka stał stół, z tegoż samego drewna, a obok niego dwa fotele z aksamitnym, czarnym obiciem. Pod oknem pokoju, teraz zasłoniętym żaluzjami, które nie przepuszczały światła, znajdowały się drzwi. Po obu stronach. Na lewej oraz na prawej ścianie. Te z lewej prowadziły, jak w każdym innym pokoju w owym budynku, do łazienki. Także odmiennej na tle całości. Prawe natomiast do dodatkowego pomszczenia, którym była sypialnia mężczyzny. Z wielkim, dwuosobowym łóżkiem.
          Pomimo tak znacznej różnicy w umeblowaniu, nikt z mieszkańców kryjówki organizacji nie składał zażalenia. I tak niewiele czasu spędzali we własnych czterech ścianach. Najczęściej noce spędzali poza domem, ponieważ przebywali na misjach. W odróżnieniu do ich przywódcy, który częściej siedział w swoim pokoju, grzebiąc coś przy biurku, niż w jakimkolwiek innym miejscu.
          W tej chwili jednak, nie siedział tutaj sam. Z mieszaniną uczuć na twarzy wpatrywał się w osobą przed sobą. Nie mógł uwierzyć w to, czego owy gość od niego oczekuje. Krwistoczerwone oczy wpatrywały się w twarz Peina, niemal mówiąc mu, iż nie będą tolerowały sprzeciwu. Chłopak wygląda młodo, jak na swój wiek. Gdyby rudzielec nie wiedział, ileż ta osoba ma lat, w życiu by w to nie uwierzyła. Przez kilka sekund badał go wzrokiem. Jego szczupłe policzki z ładnie zarysowaną szczęką nie mówiły mu niczego. Jasna skóra, rzadko wystawiana na słońce niemal lśniła w ciemnościach. Czarne, bujne, długie i roztrzepane w każdym kierunku włosy, opadały również na twarz chłopaka.
          - Zrozumiałeś? - Spytał lodowatym tonem Uchiha.
          - Tak - odpowiedział cicho. - Lecz nadal uważam, że powinniśmy z tym poczekać - opierał się przy swoim.
          - To nie są dzieci, do jasnej cholery - wrzasnął brunet. - To mordercy, którzy z uśmiechem na twarzy wyżynają całe wioski! To zabójcy, którzy zlikwidują każdego, jeśli jest wyznaczona cena za głowę takiej osoby! To fanatycy, którzy nie ugną się przed niczym, by pokazać, co sobie cenią ponad wszystko!
          Rudowłosy westchnął. Każdy argument się zgadzał. Nie mniej, wolałby, by jego podwładni się bardziej przygotowali. Lecz, skoro ma taki rozkaz? Co zrobić?
          - Masz im przekazać moje słowa - dodał władczo brunet. Pein jedynie skinął głową. - I w dalszym ciągu utrzymuj moją tajemnicę - dodał, wstając z wrednym uśmiechem na twarzy.
          Podszedł do drzwi prowadzących na korytarz. Naciągnął na twarz maskę, otworzył drzwi i nim wyszedł, rzekł nadal swym lodowatym i władczym tonem:
          - W końcu... Tobi jest dobrym chłopcem, prawda, Pein?
          Zanosząc się śmiechem, opuścił pokój, trzaskając drzwiami.
[link] <--Rozdział I
[link] <--Rozdział II
[link] <--Rozdział III
[link] <--Rozdział IV
[link] <--Rozdział V
[link] <--Rozdział VI
[link] <--Rozdział VII

[link] <--Rozdział IX
[link] <--Rozdział X


Kolejny rozdział mej twórczości...
Na blogu widnieje już trzeci tydzień, ale nie miałam okazji go tu wstawić (... Taaa... I komu ja to wciskam? Leń jestem >3 )
Krótko mówiąc... W końcu można się dowiedzieć, kim tak naprawdę jest Tobi, oraz... Tak! Od teraz pojawia się najważniejsza część opowiadania...

Krótko mówiąc... Opowiadanie powoli dobiega końca... Myślę, że poza rozdziałem 9 (część pierwsza już na blogu), jeszcze tak 4-5 rozdziałów i skończę... :)
Tak... To pierwsze moje opowiadania pisane w częściach, które z samego założenia nie miało mieć więcej niż 14-15 rozdziałów... Nigdy nie chciałam robić z tego tasiemca, więc... Powoli kończę...
© 2009 - 2024 eanilis
Comments4
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
annighty's avatar
Ciekawie jak zawsze, dobrze opisałaś interakcje Pein-Madara. Pein bardzo mi się w tym fragmencie spodobał, był taki... ludzki.